Wezwanie do Miłości. Serce. Kiedy pęka, to się otwiera. Kiedy boli, to się poszerza. Kiedy milczy, to się wsłuchuje. Kiedy śpiewa, to kocha. Kiedy zamiera, to się znieczula. Na przerwę. Nie unikaj tego pękania i bolenia. Weź to wszystko i pozwól na dar. Nie znieczulaj się. Odżywaj. Oddychaj. Przejdziesz. Zapytasz: czy można bez pęknięcia, bez bolenia, bez przerwy. Można. Darem łaski spoza Nas. Decyzją, wolą, otwartością. Realną, nie deklarowaną choć druga czasem rodzi pierwszą. Można.</p>
Pokochaj siebie. To sie wszystko zacznie.
Nie możemy przyjąć w drugim tego, czego nie możemy przyjąć w sobie. Po prostu nie starcza nam pojemności. Dla tego pierwszym, codziennym obowiązkiem jest kochanie siebie. Totalnie. Przyjmij siebie w siebie. Z tego miejsca przyjmiesz i pokochasz ją, jego, świat i życie. To twarda i piękna ścieżka. Nieważne co Ty komuś i co ktoś Tobie. Kochaj jeszcze bardziej. To jest wezwanie. To jest wezwanie do miłości totalnej. Do Siebie i Do świata. Do tego drugiego. Nie tylko kiedy Ci wygodnie kochaj. To codzienne zobowiązanie. Nieustające i wiecznie odżywające, jak oddech życia. Kochaj siebie. No matter what. Whatever works. Kochaj siebie. Nie ważne co, jakkolwiek zadziała. Pokochaj siebie totalnie. To jest wezwanie do miłości. To jest wezwanie do rewolucji. To jest wezwanie do życia. Fuck it and love yourself. Pieprz to i kochaj siebie. Albo keep calm and love yourself. I kochaj siebie. Jesteś po potrzebny. Jestes potrzebna. To jest wezwanie. Staw się, nie stawiaj się. A potem, a może przedtem.
Pozwól, aby Ktoś przyjął i pokochał Ciebie. Daj się przyjąć i pokochać. Do końca. albo do nieskończoności.